Rustykalne wesele na działce w środku lasu – Marta i Szymon

Ten reportaż ma specjalne miejsce w moim serduchu, i cieszę się, że mogę Wam o nim trochę opowiedzieć.
Gdy Marta i Szymon jeszcze na spotkaniu opowiedzieli mi o swoich planach, na kameralny ślub w gronie najbliższych byłam zachwycona. Skromna uroczystość, a później świętowanie zaślubin w namiocie, na działce u Pana Młodego. W środku lasu, z uroczym jeziorkiem.. brzmi bajecznie prawda? I tak też było.

 

Przygotowania w domu rodzinnym

 

Bardzo lubię moment przygotowań, gdy lekki stres miesza sie z ekscytacją i ogromnym szczęściem. Każdy nie może się już doczekać tego co nastąpi już lada moment. Te przedślubne zamieszanie zawsze ma w sobie dużo uroku i jest idealnym rozpoczęciem historii. Po Marcie zupełnie nie widziałam stresu, tylko piękny, najbardziej szczery uśmiech na twarzy!

 

Spacerkiem do ślubu

 

To kolejny dowód, że najważninejsi w tym dniu byli po prostu ludzie, ich obecność i wsparcie. Ten spacer był tak naturalny i idealnie po raz kolejny pokazał, że do ślubu można spokojnie podejść na luzie, bez stresu, bez podejścia „bo wypada”, po prostu po swojemu. Do ołtarza Martę prowadził jej tata, a cała ceremonia była niesamowicie wzruszająca. Na wszystkich twarzach wymalowane było szczęście i duma.

 

Wesele w namiocie

 

W końcu nadszedł moment świętowania i było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam, a nawet piękniej..
Namiot, obok małego jeziorka, w środku lasu. Marta i Szymon wraz z rodziną samodzielnie zadbali o dekoracje, włożyli w ten dzień całych siebie i było to widać na każdym kroku. Po pierwszym toaście i ciepłym daniu nadszeł czas na cieszenie sie chwilą, każdy po swojemu, na hamaku, na huśtawce, w namiocie, na kocu, przy ognisku, bez presji. W tym dniu po prostu czuć było miłość i rodzinną atmosferę na każdym kroku. Na koniec oczywiście nie obyło sie bez tańców, bo kto powiedział, że bez dj czy zespołu się nie da? Da się i to jak! 😉
Jestem wdzięczna, że mogłam być świadkiem tak pięknych momentów.

 

Zapraszam do obejrzenia.